Jeszcze jedno miejsce do zaliczenia w Moskwie to Izmaiłowski Kreml i mieszczący się nieopodal Izmaiłowski Targ. Wsiadamy w metro i jedziemy do stacji Partizantskaya, po wyjściu z podziemia rozglądamy się i kierujemy w stronę kolorowych wieżyczek. O historii powstania nie będę się rozpisywać, generalnie miejsce stylizowane na stare, w takim stylu są i budowle, i jarmark, tej tematyki trzymają się też lokalne mini muzea: muzeum wódki, chleba, czekolady, zabawek etc. Fajne miejsce na wypad, targ bardzo różnorodny i doskonały na zakup pamiątki z Rosji, dostaniemy tam wszystko od matrioszki po szale z rosyjskim motywem, od monet i medali po samowary, jest mnóstwo staroci, gdzieniegdzie sprzedają też rzeczy używane: książki, płyty, obiekty kolekcjonerskie. Uprzedzona do fotografowania towarów na sprzedaż, zrezygnowałam ze zdjęć targu, musicie uwierzyć na słowo :) Przejdę do fotorelacji, a następnie odpowiem na pytanie: Dlaczego to miejsce trochę mnie rozczarowało?
Może niektórzy już zauważyli na zdjęciach, co mogło rzucić się w oczy Europejce. Otóż nasze obiekty turystyczne są wycackane nie tylko w centrum, ale i wokół, według "europejskich standardów". Wcześniej jakoś nigdy nie zwracałam na to uwagi, bo było to dla mnie normalne, no jak inaczej? I w Moskwie do tej pory też nie spotkałam się z bałaganem wokół jakiejś atrakcji. No i odwiedziliśmy Izmaiłowo... W głównym punkcie, w samym centrum Izmaiłowskiego Kremla i Targu, wszystko ładnie, pięknie, tylko zdjęcia robić. A weź człowieku zbocz nieco z głównej trasy i co uwidzisz? Deski, kawałki betonu, zarośnięte tereny z narzucanymi śmieciami, jakieś rozwalone namioty, puste stoiska z przegniłych desek... nawet mojemu Mężowi zrobiło się smutno, poczuliśmy się jak na wiejskich slumsach. Cała atrakcja sprawia wrażenie sztucznej, jak pałacyk postawiony pośrodku śmietniska. Próbowaliśmy sobie wyjaśnić, że pewnie trafiliśmy na remont, rekonstrukcję... Ale szczerze mówiąc, żadnych robotników nie widać, a odpady też wyglądają tak, jakby swoje już przeleżały. No szkoda, bo gdyby to wszystko uprzątnąć, ilość turystów na pewno by wzrosła, bo jak ktoś zabłądzi tak jak my (co tam jest bardzo łatwe), to raczej się przestraszy tym, co zobaczy, i to właśnie te widoki będą powracać we wspomnieniach o Izmaiłowskim Kremlu.
Do bałaganu wokół głównej atrakcji dołącza się również ogólna "anarchia" panująca w tym miejscu. Sprzedawcy w bardziej ustronnej części targu, tam, gdzie targowano rzeczami używanymi i wątpliwej jakości, w większości byli pijani, w powietrzu zapach moczu, po drewnianych podłogach walały się śmieci, to znowu jakaś zupełnie nieadekwatna, głośna muzyka disco i śpiewający pijak, każdy robi, co chce, a tu my przyszliśmy zwiedzać, podziwiać. Tak, dla tych celów lepiej nie zapuszczać się głębiej w targ, bo tam to tylko czeka nas mroczna strona średniowiecza :-)
Szkoda, miejsce ma potencjał, którego jak dotąd nie wykorzystano. Sezon wakacyjny w pełni, turystów nie brak, a atrakcja straszy. Aż się prosi o jakąś knajpkę w takim samym, staroruskim stylu, nie znaleźliśmy żadnej, oprócz kawiarni świecącej pustkami i jakiegoś lokalu, z którego dobiegały dziwne odgłosy, a na wejściu straszyła kartka: "Bez priglaszenia nie prechadzić!". Poszliśmy więc do gruzińskiej restauracji koło metro.
To wszystko tuż przy Izmaiłowskim Kremlu
Izmaiłowski Kreml i Targ to miejsce, które na pewno warto odhaczyć na swojej liście "Co zobaczyć w Moskwie", ale niekoniecznie takie, do którego chce się wracać. Ja wrócę, za kilka miesięcy, z prostej ciekawości, czy przyszliśmy nie w porę, czy tak jest tam zawsze. Można nastawić się ewentualnie na muzealne atrakcje, których tam nie brakuje, a wejściówki są niedrogie. W muzeum chleba np. 70 rubli od osoby. Ekspozycje są niewielkie, ale ciekawe.
Mam wielką nadzieję, że to nieciekawe otoczenie Izmaiłowskiego Kremlu kiedyś zniknie, bo miejsce na prawdę jest magiczne i ma wielki potencjał.