wtorek, 29 września 2015

Moskwarium na WDNH - relacja

Pierwsza wizyta mojej Mamy w Moskwie była dobrą okazją, żeby odwiedzić otwarte w sierpniu tego roku oceanarium na WDNH (info pod linkiem). Oto parę spostrzeżeń, wskazówek, uwag, które mogą się przydać tym, którzy się tam wybierają lub zastanawiają, czy warto.



Bilety

Radzono nam, aby zakupić bilety przez stronę internetową, jednak na przekór temu dokonaliśmy zakupu w kasie na miejscu. Było to czwartkowe popołudnie, tłumów nie było, więc długich kolejek do kasy też nie. Ale pusto nie było, ruch jak na dzień roboczy spory, co dało się zauważyć później, kiedy przeszliśmy do ekspozycji. Od poniedziałku do czwartku kupiony do godziny 16 bilet dla osoby dorosłej kosztuje 600 rubli, od 16 już 800, w weekend (wliczając piątek) 1000. Dzieci odpowiednio: 400/500/600, przy czym kwestią decydującą o tym, kto jest dzieckiem, a kto nie, jest wzrost - do 120 cm. Przy kasach stoją nawet miarki do zweryfikowania prawdy...

Dość duże zainteresowanie wzbudzają specjalne programy, czyli tzw. wodne show, jednak gdy przychodzi do płacenia za bilet na pokaz, np. ludzie kupujący przed nami (2+1) zrezygnowali (ku rozgoryczeniu pociechy), bo wyszło około 5 tysięcy. Zarząd Moskwarium chyba powoli zaczyna rozumieć, że troszkę ta atrakcja za droga, bo na stronie internetowej już pojawiły się jakieś oferty łączone - kupisz bilet na pokaz, dostajesz w prezencie bilet do akwarium za 100 rubli. Np. na jutrzejszy seans o 15 bilety kosztują od 1100 do 2500 rubli, miejsc jest masa, ale wszystkie najtańsze wykupione...

Zarząd obiektu wielkie nadzieje pokłada w projekcie, który ma wejść do Moskwarium w przyszłym roku - pływanie z delfinami. Na razie o cenach nie słychać, ale domyślam się, że będzie nie mniej niż 5 tysięcy rubli...

Obiekt

W środku wszystko jest jeszcze nowe, dużo przestrzeni, jasno, kasjerzy pracują sprawnie, można oczywiście płacić kartą, toalety są zadbane i na bieżąco sprzątane, jest szatnia, są restauracje i sklepiki, ale ceny zawyżone. To ogółem. Ekspozycja znajduje się na dole, tj. od kas schodzimy na lewo schodami, podajemy bilet i zaczynamy zwiedzanie. Korytarze, w których umieszczone są akwaria, są z oczywistych względów przyciemnione, wydaje mi się, że na warunki weekendowe dość wąskie, tzn. prawdopodobnie jest tłok i nie ma sposobu na dostanie się bliżej szyby. Ale uwaga, odnośnie szyb, lepiej oglądać z dystansu, bo z bliska od tych szyb kręci się w głowie, bolą oczy, tak jakby to było coś w stylu szkła powiększającego. 

Na terenie ekspozycji można robić zdjęcia, ale bez lampy błyskowej, za naruszenie zakazu grozi mandat :) Można skorzystać z usługi zrobienia sobie profesjonalnej fotki przy specjalnych akwariach, zabezpieczonych  przed tymi, co by chcieli sami sobie tam cyknąć za darmo, stoi taka pani z bardzo profesjonalnym aparatem i proponuje usługę. A ludzie korzystają. No tak to już jest w Rosji, że takie rzeczy łatwo się sprzedają, tylko trzeba umiejętnie przewidzieć, czego takiemu zwiedzającemu mogłoby się zachcieć. A myśleć długo nad tym nie trzeba, ludzie chcą mieć zdjęcia z Moskwarium, a najlepiej, żeby na takim zdjęciu byli tylko oni i jakieś piękne tło z koralowców i egzotycznych rybek, no i mówisz - masz!

Co do zasobów. Rzeczywiście jest mnóstwo gatunków wodnych stworzeń, z czego niektóre niewiarygodnie obrzydliwe, większość jednak to małe okazy. Największe emocje budzą te duże, ale idąc do ich, trzeba mieć albo dużo cierpliwości, albo dużo szczęścia, bo jak na złość, pływają sobie tak, żeby się nie pokazywać. Mowa o rekinach, wielorybach i delfinach. Przy ogromych szybach stoją ludzie i wyczekują, z tabletami, smartfonami w podniesionych rękach, ręcę im cierpną, cierpliwość się kończy, zaczynają gderać, że znowu źle popłynął, że się nie pokazuje, a gdy pojawia się na horyzoncie, w tłumie słychać wielkie Ooooooo! Woooow! i jeszcze więcej nagrywających urządzeń idzie w ruch. Tak było u wieloryba. A akwarium rekinów skonstruowane jest w taki sposób, że przepływają one nad głowami zwiedzających, więc można nawet zrobić sobie selfie z rekinem!

Podsumowując, warto czy nie? Warto, przynajmniej raz. Mojej Mamie i Mężowi bardzo się podobało, mi w sumie też, ale chyba za dużo się naczytałam przed :) A! I ta ryba, która uśmiechała się do Putina, ona w dalszym ciągu była uśmiechnięta, kiedy my tam byliśmy. Zobaczycie ją na samym początku ekspozycji.

Dla tych, którzy planują wizytę w Moskwarium, polecam wybrać dzień roboczy, do godziny 16, nie tylko ze względu na bilety, ale przede wszystkim dlatego, że jest mniej ludzi, co da większą przyjemność zwiedzania, nie tylko przestrzeń, ale i więcej ciszy, która bardzo dodatnio wpływa na wrażenia z wizyty. Bo widok wody i oceanicznych stworzeń ma uspokajać, cisza jest tu lepszym towarzyszem niż gwar ludzkich głosów.

A zamiast wydawać ruble na jedzenie w Moskwarium, polecam "czebureczną" niedaleko, na WDNH, tam gdzie jest Teremok, gyros i kawiarnie (idąc głównym deptakiem od metro WDNH gdzieś dalej niż pośrodku, po prawej stronie, tam gdzie stoją parasolki i stoliki). Mają tam pyszne, świeżo smażone przy nas czebureki z chyba 5 farszami do wyboru (po 100 rubli). W weekendy ustawia się tam długa, długa kolejka.
















1 komentarz:

  1. No, no, to nie to co w Gdyni ;)))
    Piękne zdjęcia. Nie bałaś się rekinów?

    OdpowiedzUsuń

Z Moskwy do Polski przez Kaliningrad

Różne były moje i nasze wspólne drogi z Moskwy do Polski. Pierwsze szlaki przecieraliśmy przez Gdańsk, czyli Moskwa-Warszawa-Gdańsk (samolot...