Zdjęcie: aeroflot.ru
Długo czekałam na materiał do tego posta :-) Wreszcie w tą niedzielę udało mi się polecieć Aeroflotem z Moskwy do Warszawy, więc mogę dokonać uczciwego porównania na podstawie własnego doświadczenia, bo do tej pory tylko słyszałam, czym różnią się LOT i Aeroflot.
Żeby nie było, że tylko słodzę wszystkiemu, co rosyjskie, a narzekam na polskie, zacznę od tego, co mi się nie podobało.
Po pierwsze, długie czekanie na odprawę. Na lotnisku masa ludzi, wszyscy, którzy mieli gdziekolwiek lecieć Aeroflotem, czekali tak jakby w jednej kolejce (do 5 bramek), nie było specjalnej bramki dla Warszawy. Zanim przyszła moja kolej, minęło ok. 40 minut. Do tej pory (latając LOT-em) odprawa zajmowała mi nie więcej niż 10 minut, bo bramki przeznaczone były tylko dla tego lotu (2 bramki), a więc jak mniej ludzi, to mniej stania.
Potrójne siedzenia w samolocie. W samolotach LOT-u są podwójne, co daje trochę więcej "prywatności" i szansę, że będzie się siedziało samemu :-) W Aeroflocie siedziałam na środkowym miejscu, co, przyznam, było mało komfortowe, z każdej strony łokcie... Ogólnie wydaje mi się, że na pokładach LOT-u jest bardziej przytulnie, może dlatego, że są mniejsze, a może po prostu się przyzwyczaiłam.
I tyle z tego, co mi się nie podobało. Teraz pochwały!
Podróż Aeroflotem przewyższa LOT w jednej, ale za to szalenie dla mnie, jak i dla wielu innych podróżujących samolotami, ważnej kwestii. Na pokładach rosyjskich linii lotniczych pasażer podróżujący klasą ekonomiczną czuje się niemalże jak w biznesklasie, bo Rosjanie serwują swoim gościom posiłki wliczone w cenę biletu. I to nie byle jakie. Ja leciałam w porze lunchu, więc dostałam pyszną, świeżą i DUŻĄ kanapkę, do tego herbatkę z cytryną i prawdziwy sok jabłkowy (bardzo dobrej firmy, 100% soku w soku). Mój zachwyt może wydać się komuś śmieszny, ale w porównaniu do LOT-u, który ma bilety droższe niż Aeroflot, a w ramach poczęstunku serwuje gościom miniwafelek Prince Polo i kubeczek wody (i to nie zawsze), rosyjska gościnność bije na głowę naszą polską. Wprawdzie moglibyśmy dostać identyczny zestaw na pokładzie LOT-u, ale to już w granicach 20-30 zł. Dostać za darmo posiłek i herbatkę podczas lotu to naprawdę fajna rzecz, od razu człowiekowi jakoś tak inaczej się leci...
Kanapka trójwarstwowa, z serem, szynką i ogórkami. Plastry grube.
Pomimo tych potrójnych siedzeń i ryzyka bycia "w środku" przyjemniej lata się Aeroflotem :-)
Zdjęcie: lotnictwo.net.pl
Jeśli chodzi o liczbę siedzeń, to osobiście wolę "potrójne" rzędy, bo większy samolot to więcej miejsca nad głową i większy schowek na bagaż podręczny, ale faktycznie niemal zawsze siedzi się wówczas z kimś obcym, co w przypadku współpasażerów ze skłonnościami do ekspansji bywa niewygodne. Co do wyżywienia na pokładzie - w pełni podzielam Twój punkt widzenia: dobre jadło podczas lotu jest na wagę złota. :)
OdpowiedzUsuńJa również jestem za potrójnym rzędem, lepszy komfort podróży :)
OdpowiedzUsuńLot to kompletny smutek. A przesiadka z Lufthansy z Luandy do Frankfurtu na lotowski Frankfurt Warszawa to jak wsiąść do starego tramwaju. Angolański TAAG na liniach wewnętrznych przegania LOT na zagranicznych lotach poziomem usługi, jedzeniem, atrakcjami i wyluzowaniem.
OdpowiedzUsuń