No wiec jestem tu ponownie :-) Tym razem karty migracyjne rozdano na pokladzie samolotu, bardzo fajna sprawa, bo mozna na spokojnie wypelnic. Cieszylam sie, ze to przyspieszy moja kontrole paszportowa i po opuszczeniu samolotu z zapalem i juz bez tego uczucia, ze nie wiem o co chodzi (jak poprzednim razem), pobieglam do kontroli... a tu niespodzianka... niekonczace sie kolejki Azjatow do kazdego okienka, nawet tych przeznaczonych tylko dla Rosjan. Mina mi zrzedla, ale wzielam sie w garsc i po 40 minutach moglam juz odebrac swoj bagaz. I tu zastala mnie kolejna przykra niespodzianka...
Przez to czekanie w kolejce ktos mial czas, zeby zlamac klodke w mojej walizce i zrobic przeszpery. Na szczescie nic nie zginelo, ale nerwy byly. Zlodziej przeoczyl butelke szkockiej whisky zawinieta w recznik i spakowana w foliowa torbe w razie ewentualnych "przeciekow". A ja nabralam wielkiej nieufnosci do sprawy bezpieczenstwa bagazu, strasznie glupi system, ze torby jezdza sobie po tasmie samopas i kazdy moze sobie wziac, co chce, nikt tego nie pilnuje. Jestem pewna, ze stalo sie to wlasnie na lotnisku w Moskwie, bo moja walizka nie jechala na tasmie, ale lezala obok, a sama przeciez nie zeskoczyla z niej...
Wszystkim wiec, ktorzy jeszcze na wlasnej skorze nie przekonali sie o tym, ze klodeczka czy wogole sam zamek nie wystarcza, aby zabezpieczyc bagaz, radze bez zastanowienia foliowac walizki. Nie wyklucza to ryzyka kradziezy, ale przynajmniej je w jakimstam stopniu ogranicza.
A tak poza tym strasznie sie ciesze, ze znowu tu jestem :-) Co bede robic w ciagu tych dwoch tygodni? Bede obserwowac, absorbowac, robic zdjecia, zwiedzac. Zobacze, czy rosyjskie sklepy choc troche sie zmienily po wprowadzeniu embargo, a jesli tak, to czego brakuje. Bede daczowac, bo bedzie do tego wieksza okazja. Bede probowac dogadac sie po rosyjsku lepiej niz ostatnio. Zrobie tez jablecznik z rosyjskich jablek! Na zlosc rusofobom! :-)
I bede pisac bloga bez polskich znakow :-(
Priviet Moskva!
Zdjecia: wlasne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz