Jak w temacie - czy przeprowadzka do Rosji musi oznaczać rezygnację z polskich, katolickich, świąt? Wcale nie musi, chcieć to móc. I właśnie tej sentencji uczepiłam się w tym roku.
W poprzednią niedzielę świętowałam swoją drugą Wielkanoc na emigracji. Rok temu wypadała ona tuż po mojej przeprowadzce, trwał jeszcze proces przystosowywania się do otoczenia, więc świętowanie było, ale skromne, można powiedzieć nieśmiałe. W ciągu tego roku wiele się zmieniło, przede wszystkim nabrałam pewności siebie na nowej ziemi, co odpowiednio przełożyło się na obchody Wielkanocy. Postanowiłam przybliżyć polską tradycję rosyjskiej rodzinie, tak jak oni od początku wtajemniczają mnie w swoje zwyczaje. A więc do rzeczy - jak zorganizować maksymalnie polską Wielkanoc w Rosji? Spójrzmy na tradycyjne elementy, które o tej polskości świadczą.
ŻUREK/BIAŁY BARSZCZ
W Rosji nie kupi się tych zup w formie proszku ani zakwasu w butelce, w przeciwieństwie do np. Anglii czy Ameryki, gdzie w polskich sklepach przed Wielkanocą można dostać praktycznie wszystko na tę okazję. Zacznijmy od tego, że w Moskwie z różnych przyczyn nie ma sklepów z polskimi produktami. Towary z Polski można znaleźć na półkach różnych supermarketów, ale żurek do takich nie należy, bo nie miałby popytu (Rosjanie osiągnęli mistrzostwo w przygotowywaniu swoich pożywnych zup, kto by chciał spróbować jakiejś bladej "polskiej" zupy w proszku?). Stajemy więc przed perspektywą zrobienia tradycyjnej wielkanocnej zupy samemu od podstaw, czyli tydzień przed świętami wyparzamy słoik i robimy zakwas. Pierwszy raz może być nieudany i bolesny, bo nie wiemy, jak naprawdę ma wyglądać/pachnieć/smakować baza do żuru, a i pleśń może się pojawić, co świadczy o klęsce, ale następne razy będą już z górki. Na moje trzy próby w tym roku jedna porcja zakwasu była udana, co wystarczyło do przygotowania świątecznego pierwszego dania na siedem osób. Z góry uprzedzam - naturalny żurek i wyglądem, i smakiem, i zapachem różni się od tego z torebki.
BIAŁA KIEŁBASA
Ten produkt w Rosji występuje pod nazwą "kupaty" i można go dostać zarówno w supermarkecie, jak i firmowych sklepach mięsnych. Polecam tę drugą opcję, bo dostaniemy lepszy i świeższy produkt za niekoniecznie wyższą cenę, my białą kiełbasę kupujemy w sklepie "Bliżnyje gorki", paczka 400 g kosztuje 140 rubli. Smaczna.
KOSZYCZEK WIELKANOCNY
Z tym to się natrudziliśmy, ale udało się. Pleciony, zgrabny, średniego rozmiaru koszyczek. Albo nie wiedziałam gdzie go szukać, albo rzeczywiście z nimi w Moskwie ciężko. Szukaliśmy na rynku, w Auchanie, w supermarketach, znaleźliśmy go w końcu w kwiaciarni tuż przy domu, w innych kwiaciarniach koszyczki były, ale nie na sprzedaż bez kwiatów. Za to za rok problemu z tym nie będzie, kupisz raz, masz spokój na dłużej.
ZAJĄCZKI, BARANKI, JAJECZKA CUKROWE/CZEKOLADOWE
Tego w naszym wielkanocnym koszyczku zabrakło, słodycze pewnie pojawią się w rosyjskich sklepach w połowie kwietnia, przed prawosławną Paschą.
KIEŁBASKA DO KOSZYCZKA
Z tym to najmniejszy problem, kiełbas w rosyjskich sklepach jest pod dostatkiem, ale jeśli chcielibyście coś mniej tłustego, bardziej swojskiego, to polecam kiełbaskę "Ukraińską" z wyżej wymienionego sklepu firmowego.
MALOWANE JAJKA
Na prawosławną Paschę też maluje się jajka, ale przed polską Wielkanocą w tym roku jeszcze nie było farbek do jajek w sklepach. Sprzedawczynie mówiły, że będą, ale jeszcze za wcześnie. Zmuszona byłam więc znowu sięgnąć do korzeni i pomalować jajka metodą naturalną, co robiłam pierwszy raz w życiu i średnio mi wyszło. Na początek wpadłam na pomysł barwienia ich burakiem, ale zamiast różowe, wyszły mi szare, więc użyłam niezawodnych cebulowych łupin, które jakoś odratowały moje "pisanki". Za rok chyba pójdę na łatwiznę i użyję farbek w proszku, które planuję zakupić przed Paschą w tym roku.
BABA WIELKANOCNA
Wystarczy mieć formę do babki, przywieźć z Polski albo kupić tutaj, znaleźć fajny przepis, kupić składniki, upiec, na końcu pięknie ozdobić i kolejny tradycyjny element gotowy.
MAZURKI, SERNIKI
Tak samo jak z babką. Mazurek może rosyjskich gości nieco zadziwić swoją prostotą i smakiem, a sernik prawdopodobnie potraktują jako "twarożną zapiekankę", bo tak tutaj odbierają ten wypiek. Czizkejkiem nazywają sernik ciężki, zrobiony z sera typu filadelfia, słodko-słony, na kruchym spodzie. W każdym razie i jednym, i drugim będą zachwyceni - Rosjanie uwielbiają słodkie wypieki.
BAZIE, BUKSZPAN, ROŚLINY OZDOBNE
Czyli roślinne elementy dekoracyjne na stół czy do przyozdobienia koszyczka. Niestety bazie jeszcze się nie pojawiły, bukszpanu też nigdzie nie mogliśmy dostać, stąd zmuszeni byliśmy wymyślić coś innego do dekoracji koszyka ze święconką. Świeży rozmaryn okazał się jeszcze lepszy niż cokolwiek innego, bo dodał koszyczkowi z jedzeniem i elegancji, i swojskości, a jednocześnie otulił go wspaniałym, apetycznym aromatem. Gałązki rozmarynu łatwo przeplatać przez koszyczek, polecam wszystkim. A dostaliśmy go na rynku, dokładniej na stoisku z zielenią.
ŚWIĘCONKA
Mamy już skompletowany koszyczek wielkanocny, ale żeby stał się święconką, trzeba go przecież natchnąć świętością. :-) I tu także nie ma problemu. Święcenie pokarmów w Wielką Sobotę odbywa się w kilku kościołach katolickich w Moskwie, my byliśmy w katedrze przy ul. Mała Gruzińskaja (święcenie w godz. 10-19 co pół godziny).
POLSKA SAŁATKA JARZYNOWA
Czyli "oliwie" bez mięsa, z kukurydzą zamiast groszku. Moi goście próbowali jej po raz pierwszy, o dziwo bardzo podeszła im do gustu pomimo braku mięsa, przy okazji wyszło na jaw, że nasz dzieduszka woli kukurydzę od groszku i może nawet takie "oliwie" bardziej mu smakuje. A ja myślę, że polska sałatka jarzynowa stanowi dobrą odskocznię od "oliwie", która gości na stole przy każdej okazji (a dziadek je ją od jakichś 60 lat). W końcu ile można...?
SPRAWY KOŚCIELNE
We wspomnianej katedrze na Małej Gruzińskiej odbywają się zarówno nabożeństwa związane z Triduum Paschalnym, jak i msze niedzielne, w tym dwie w języku polskim (stan na dziś: 8:30/13.00).
Jak widać, atrybuty polskich świąt wielkanocnych można skompletować i w Rosji. Przy odrobinie szczerych chęci i dużej dozie wytrwałości... Pozostaje tylko zebrać rodzinę i można świętować! W niedzielę, bo w poniedziałek do pracy. Właśnie tego elementu nie da się w pełni zrekonstruować, ale zawsze można tradycyjnie spryskać się nawzajem wodą przed albo po pracy ;-) I dojadać świąteczne resztki z poprzedniego dnia...
Najważniejsze żeby ludzie przy stole się lubili i kochali. A co na stole czy do którego kościoła kto chodzi to sprawa 2 rzędu.
OdpowiedzUsuńA.
Zgadzam się, ale wzajemna wymiana tradycji to też wspaniała rzecz :) I jedno drugiemu nie zaprzecza.
UsuńDzielna Polka w Rosji! Maładiec, po prostu ;)))
OdpowiedzUsuń:))
UsuńPodziwiam i...pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCudnie! Na ile się da, trzeba miłe tradycje przenosić ze sobą do innego kraju (szczególnie te związane z dobrym jedzeniem :P).
OdpowiedzUsuńJak smakował rosyjskiej Rodzinie świąteczny żurek? Odwiedzający Polskę Ukraińcy uwielbiają żurek, jest on wręcz jedną z atrakcji turystycznych. Może więc i Rosjanom przypadł do gustu? Pozdrawiam. Teresa
OdpowiedzUsuń