Wczesne godziny ranne, deszczowa pogoda, niebo zasnute chmurami. Kolejka zniecierpliwionych, drepczących w miejscu ludzi przed zamkniętą jeszcze ciastkarnią, a jej koniec rozpływa się gdzieś we mgle. W powietrzu unosi się charakterystyczny zapach, tak dobrze znany Polakom. "A eta szto takoje?" - pyta mnie młody mężczyzna, z którym przechodzimy nieopodal. Wypadek? Tłum gapiów? Nie, ewidentnie wyglądają jakby na coś czekali. Młodzi, starzy, grubi, chudzi, eleganccy, zaniedbani - stoją i czekają. "Tłusty czwartek - odpowiadam. - Ci ludzie stoją w kolejce za pączkami". :)
Taki widok dwa lata temu zobaczył mój Mąż pierwszego ranka w Polsce. Szliśmy od Okopowej, przez Starówkę, na Dworzec Główny w Gdańsku. Wspomniana ciastkarnia mieści się zaraz obok wyjścia z tunelu, między Okopową a Starówką, sama nie raz w niej kupowałam, będąc studentką.
Stanie w kolejce za najlepszymi pączkami w mieście sobie odpuściliśmy, spieszyło nam się na autobus, ale równie pyszne pączki można dostać w tunelu przy Głównym. Wtedy właśnie "młody Rosjanin" po raz pierwszy spróbował polskiego pączka.
Dwa lata minęło jak z bicza strzelił, teraz oboje jesteśmy tam, gdzie TAKICH pączków nie ma, albo jeszcze ich nie znalazłam. Rosyjskie "poncziki" są bez nadzienia, różnią się też formą, smakiem, tym, że albo mają dziurkę jak amerykańskie donuty, albo są małymi kulkami posypanymi cukrem pudrem - smażonymi na przykład w miejscach rozrywki na świeżym powietrzu (w ZOO, na lodowisku kremlowskim), ale i na ulicach. Zapach obezwładniający, ale to już nie to, co polski pączuś: okrąglutki, z charakterystyczną jasną obrączką wokół, z marmoladą różaną, lukrem, skórką pomarańczy czy advocatem, budyniem, twarogiem i co tam jeszcze można wymyślić.
Fanką ruskich ponczików nie jestem, no, z braku laku zjem, bo lubię słodkie, ale PĄCZEK jest tylko jeden!
I tu dochodzę do meritum, z tęsknoty za pączkiem prawdziwym, a nieosiągalnym, dziś, po raz pierwszy w życiu, biorę się za smażenie własnych... Co mi wyjdzie, zobaczymy, na razie jest ok, pięknie rosną, prawie gotowe do rzucenia w tłuszcz.
Warto takie przyjemne tradycje przenosić w świat :) I gdy miliony Polaków stoją dziś w kolejce za pączkami, drugie tyle na emigracji smaży swoje w domach. Jak mi wyjdą dobre, to będę pękała z dumy (i nie tylko z dumy...).
**********************************************************************
Godzina 13:25 czasu moskiewskiego
Hurra! Moje pączki wyszły super, choć do tych z Gdańska jeszcze im sporo ;)) Jestem w pełni usatysfakcjonowana tym pierwszym razem!
A tak to szło...
Zdjęcia: własne oczywiście!
A korzystałam z przepisu "Pączki I" na mojewypieki.com.
Do rosyjskiej Maślenicy (Maślenica tutaj) zostało mniej niż miesiąc, a dzisiaj pozdrawiam wszystkich miłośników pączków: Z tłustym czwartkiem! :)
W jednej z moskiewskich dzielnic tymczasem unosi się zapach polskich pączków, a ja, pisząc te słowa, wcinam takiego!
hmmm, wyglądają bardzo smakowicie. Takie pączki własnej roboty nie mają sobie równych w smaku. Raz miałam przyjemność takich skosztować - były przepyszne. Nie miały co prawda wyglądu, były mocno brązowe i "niekształtne" ale w smaku nie miały sobie równych. Twoje na zdjęciu wyglądają i ładnie i smakowicie :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście wygląd pokrywa się ze smakiem :) Warto próbować usmażyć własne, może wyjść z tego coś dobrego ;)
UsuńWszędzie pączki! Wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńW ten jeden dzień w roku niech pączki zawładną światem! ;)
UsuńPięknie wyglądają! Smacznego :)
OdpowiedzUsuńDzięki, pozdrawiam ;)
UsuńNo nie... jestem pod wielkim wrażeniem! To naprawdę twój pierwszy raz? Przyznaj się!
OdpowiedzUsuńZ ręką na sercu, tradycyjne, z nadzieniem - po raz pierwszy! Wcześniej kilka razy robiłam pączki twarogowe, ale to nie to, co te! A Wy obchodzicie? Jeśli tak, to czy amerykańskimi z dziurką, tak jak na filmach :)?
UsuńTak mi smaka narobiłaś z rana, że jeszcze specjalnie po południu do piekarni jechałam. Były! W Chicago się obchodzi, bo Polonia bardzo liczna i Amerykanie się od nas nauczyli. Dziś mamy zatem "Paczki Day" (nie mylić z wysyłaniem paczek :)), a we wtorek Amerykanie mają swój Fat Tuesday, gdzie oprócz Mardi Grasowych specjałów jedzą i nasze pączki, i swoje "donuts", i w tym dniu ogólnie się objadają.
UsuńWitaj. Mam ogromną prośbę, czy mogłabyś coś napisać o rosyjskich mężczyznach? Jak traktują kobiety, czy różnią się jakoś od Polaków? Jak Twojemu mężowi udało się zdobyć Twoje serce? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńNapisz na maila z konkretnymi pytaniami, postaram się jak najlepiej odpowiedzieć, choć temat jest trudny :) maila znajdziesz w zakładce kontakt, pozdrawiam!
UsuńTak, pączek zdecydowanie jest tylko jeden! Super wyglądają te, które zrobiłaś - jak z cukierni. Brawo!
OdpowiedzUsuń