wtorek, 17 lutego 2015

Rosyjskie ostatki - o Maslenicy słów kilka

No i Rosja zapachniała blinami...

W poniedziałek rozpoczęła się Maslenica, czyli ostatki po rosyjsku, w których doszukać się można podobieństw i do Tłustego Czwartku, i do tradycji Marzanny (bo też robi się kukłę). Bo Maslenica to nic innego jak Tłusty Czwartek przedłużony na cały tydzień! Od poniedziałku do niedzieli każdy nie tylko może, ale wręcz POWINIEN objadać się pysznościami, bo jak nie, to kiedy mu się zachce, nie będzie go na to stać. Taki zabobon, no bo Rosja to kraj przesądny. A że święto przyjemne, to raczej nikt się nie wyłamuje  :-) Raczej... jeśli się ją wogóle obchodzi, o czym później.

Trochę historii...

Okazuje się, że święto zachowało się od czasów pogańskich - tak żegnano zimę i witano z radością nadchodzące ciepłe pory roku, rozpoczęcie cyklu wegetacyjnego. Maslenica to święto Słońca, którego datę kiedyś ustalało się na podstawie konstelacji gwiazd.

Dlaczego bliny?

Od najdawniejszych czasów (prawdopodobnie od czasów pogaństwa) ludzie obchodzący Maslenicę piekli/smażyli okrągłe placki, bliny, które właśnie swoim kształtem i kolorem przypominać miały Słońce. Ludzie jedząc blina w Maslenicę, napełniali się energią, spożywali symboliczne Słońce, nasycając się jego mocą na resztę roku, szczególnie na pracowity czas siania, sadzenia, a potem zbierania plonów. I blin pozostał tradycją do dziś, choć wątpię, że wielu wie, dlaczego właśnie blin, a nie np. inne tłuste danie, których w Rosji nie brakuje. Wiedzieć mogą ci, którzy mają jeszcze dziadków/pradziadków i utrzymują z nimi ożywiony, dobry kontakt, bo przecież starsi ludzie to strażnicy tradycji.

Maslenica dzis

No więc czy każda rosyjska rodzina od poniedziałku zgodnie z tradycją świętuje Maslenicę? Otóż nie. Ten tydzień jest normalnym tygodniem pracy, nie ma wolnego, więc niektórzy zwyczajnie nie mają czasu, by poświętować, szczególnie w Moskwie. Na placu Czerwonym oczywiście się świętuje, jest to kolejna okazja do zbijania niewiarygodnej kasy na turystach, a i coś się dzieje, więc ogólnie same plusy, ale wielu zwyczajnych Rosjan po prostu o Maslenicy nie pamięta. Na przykład mój Mąż :-) "Aaaaa... faktycznie, mamy takie święto, nie pamiętam tylko kiedy. Dziś? Acha..." Żałuję, że tego roku Maslenica mnie ominie, ale za rok ten tydzień będzie mój!

Od poniedziałku do niedzieli

Przeglądając informacje o Maslenicy, najbardziej zainteresowała mnie symbolika poszczególnych dni "tygodnia obżarstwa". I tak:

poniedziałek: początek imprezy, przygotowania do smażenia blinów, smażenie. Jeśli jest okazja, to pierwszego blina oddaje się biedakowi - symbol oddania czci swoim zmarłym krewnym. Tego dnia wykonuje się też kukłę - np. z gałęzi, skrawków materiału, im bardziej kolorowa, tym lepiej.
wtorek: albo idzie się w gości na bliny, albo przygotowuje się je samemu w domu. Im więcej usmażonych blinów, tym więcej czeka nas radości w tym roku, jeśli bliny nie wychodzą, wróży to nieszczęścia. Ponoć sekretem udanych blinów jest patelnia - żeliwna.
środa: zwraca się uwagę na nadzienia do blinów. Słodkie nadzienie - zaklęcie na słodkie życie, spotkanie swojej miłości, ślub. Blin z czerwonym kawiorem - oczywiście nic innego jak wróżba na powiększenie rodziny. Śmietana - na dobre zdrowie. A studenci ponoć wymyślili blina z móżdżkiem, żeby lepiej zdać sesję...
czwartek: kontunuacja celebrowania, nic szczególnego w tym dniu się nie dzieje
piątek: idziemy w gości do teściowej, jeśli ją mamy...
sobota: ...i w drugą stronę, czyli teściowa do synowej
niedziela: dzień przebaczenia, ostateczne symboliczne oczyszczenie się z win i grzechów wobec drugiego człowieka

W Rosji wielką popularnością cieszy się tort naleśnikowy. Widziałam wcześniej ten wynalazek wiele razy w książkach kucharskich, Internecie, programach kulinarnych, ale jakoś nigdy mnie nie kusiło, żeby go zrobić. Od pewnego czasu jednak zaczął mi chodzić po głowie...

Naleśnikowy tort czekoladowy z amaretto. Niczego sobie!

Zdjęcie: kaknam.com

Założę się, że zarówno na placu Czerwonym, jak i w Teremoku mają w tym tygodniu nieziemski utarg. Domyślam się, że za blina pod Kremlem podczas obchodów Maslenicy zapłaci się około 600 rubli minimum.

Informacje o symbolice poszczególnych dni Maslenicy zaczerpnęłam ze strony Głos Rosji.

sobota, 14 lutego 2015

Cywilniak po rosyjsku... Formalności

Pozostając w temacie ślubnym, dziś trochę o stronie formalnej zawierania związku małżeńskiego z obywatelem/ką Rosji w tymże kraju, czyli: chcemy wziąć ślub, ale od czego zacząć?

A zacząć należy od udania się do ZAGS-u (rosyjski USC) odpowiadającego miejscu zameldowania narzeczonego/ej w celu dowiedzenia się, co konkretnie w danym ZAGS-ie potrzebują, żeby udzielić ślubu z cudzoziemką/cem. W ZAGS-ach mają takie teczki dla każdego kraju z wytycznymi, jakie dokumenty będą potrzebne. W moim przypadku (czyli Polka po raz pierwszy biorąca ślub) potrzebny był tylko 1 dokument, stwierdzający mój stan cywilny i zdolność do zawarcia małżeństwa z cudzoziemcem. Nie wiem dokładnie jak to się nazywa, ale idzie się do swojego USC, mówi się o co chodzi i oni już tam wiedzą, co wydać. Trzeba się przygotować i znać imiona rodziców swojej drugiej połówki, nazwisko rodowe matki, datę i miejsce urodzenia ukochanego/ej :-)

Rosyjski ZAGS nie wymagał aktu urodzenia, ale na wszelki wypadek polecałabym w takiej sytuacji mieć go ze sobą przy składaniu dokumentów w Rosji, bo jeśli coś, to jechać z powrotem do Polski po ten jeden papier to jednak trochę kłopot, na pewno finansowy (aktualnie bilet w 2 strony LOT-em/Aeroflotem kosztuje około 1500 zł, szczególnie zakupiony krótko przed datą wylotu).

I tyle, jeśli chodzi o dokumenty do załatwienia w Polsce. Dochodzi tłumaczenie tego papieru z USC i paszportu, czyli koszt tak około 2-3 tys. rubli (100-150 zł). Robi się to już oczywiście w Rosji. Ze strony naszej drugiej połowy dochodzi jeszcze jego/jej paszport i... można składać dokumenty, wybierać datę i godzinę ślubu, dogadać się w sprawie szczegółów - muzyka, szampan, goście i te sprawy, co można, a czego nie można w danym ZAGS-ie.

My mieliśmy to szczęście, że trafiliśmy na przemiłą panią w dzierżyńskim ZAGS-ie, która bardzo przejęła się tym, że udzieli ślubu Rosjaninowi i Polce. Dopełniła najwyższych starań, żebym się nie stresowała, a jej uśmiech dosłownie od ucha do ucha (który utrzymywał się na jej twarzy od początku do końca ceremonii ślubnej, nawet kiedy mówiła, niesamowite) automatycznie wywoływał reakcję lustrzaną u mnie. Atmosfera była bardzo uroczysta, wszystko zaplanowane i przygotowane... jednym słowem, a raczej dwoma - było pięknie... I jak to bywa na rodzinnych, kameralnych uroczystościach - były łzy wzruszenia.

Po ceremonii ślubnej dostajemy akt ślubu w j. rosyjskim, zwracają nam paszporty (paszport obywatela/ki Rosji wraca z cudowną pieczątką informującą, że ten Pan/Pani jest już żonaty/zamężna z osobą taką a taką).
I z tego co wiem, jeśli ktoś planuje ślub cywilny z Rosjaninem/Rosjanką, to mniej problemu będzie z tym, jeśli weźmiecie cywilny w Rosji niż w Polsce. Po prostu u nas będą wymagać więcej dokumentów od strony rosyjskiej. Tym bardziej, jeśli macie w przyszłości mieszkać w Rosji.

Mam nadzieję, że komuś te wskazówki pomogą. Wbrew pozorom wzięcie ślubu z obywatelem/ką innego kraju (nawet Rosji) jest bardzo proste, gorzej później z załatwianiem pozwolenia na pobyt, bo sam ślub nie daje niestety tego prawa, co z jednej strony jest wielce krzywdzące, a z drugiej całkiem zrozumiałe. Ale o pozwoleniu na pobyt i drodze do jego uzyskania będę pisać dopiero za jakiś czas, wszystko dopiero się zaczęło, zasady się zmieniają... więc na to jeszcze przyjdzie czas :-)

Polecam też zapoznanie się z tym, co na temat ślubów w Rosji pisze Natalia Urban-Wojas :-)



czwartek, 12 lutego 2015

Polska pączkami pachnąca... a Moskwa?

Powoli dobiega końca dzień, na który wielu z nas, Polaków, czeka cały rok, czyli Tłusty Czwartek :-) W Rosji niestety się nie świętuje, pączki owszem, znają (poncziki w Rosji to te pączki z dziurką, natomiast te pełne nazywają się donaty, śmiesznie, bo odwrotnie niż w Polsce), robią, ale żeby dostać je w cukierni tuż za rogiem, to już nie takie proste. No właśnie, u nas pączka kupi się wszędzie, nie tylko w tłusty czwartek, ale w każdy zwykły dzień w roku, w cukierni to na bank, w supermarkecie, nawet w Biedrze, ale w Moskwie na przykład to już trzeba wiedzieć, gdzie iść, żeby je kupić. Co kraj to obyczaj, tam zajadają się innymi rzeczami, na przykład watruszkami czy bardziej na bogato - tortami. W przyszłym roku zasypię moich Rosjan pączkami własnego wyrobu, w tym roku, niestety, będą musieli obejść się smakiem, bo polowanie na pączka na spontanie nie wypaliło, a mnie tam nie ma :-( Można ewentualnie zamówić przez Internet, ale to się opłaci tylko przy większych ilościach, bo dostawa kosztuje od 200 do 400 rubli, a najtańszy pączek jest za 20 rubli - ponczik posypany cukrem pudrem, bez nadzienia, 50 g - i w górę, tak do 70 rubli (znając Rosję, są i droższe, taka wersja lux).

Ja solidarnie dziś ani jednego pączka...
Ale to nie tak, że zignorowałam to ważne przecież święto...


Wyrób oczywiście własny. Co do ketchupu na pizzy jest ciekawostka, bo w Rosji bardzo się dziwią, że Polacy jedzą pizzę polaną zimnym ketchupem, ostatnio gdzieś wyczytałam, że to polski zwyczaj :O Kto by pomyślał?

sobota, 7 lutego 2015

Cywilniak po rosyjsku

Nie kupować sukienki, nikogo nie zapraszać, nie powiadamiać, nie robić zdjęć, podpisać papiery po cichu i w skromnej oprawie - w Europie nie jest to coś dziwnego, a raczej jakby norma, i to coraz częściej. Każdy z nas (trzymajmy się już tych Europejczyków) na pewno zna parę takich osób, które oszczędziły sobie trudu przygotowań, traktując ślub cywilny jako czystą formalność świętowaną np. lampką wina/szampana w domu, w towarzystwie swoim lub najbliższej rodziny (ew. świadków).

Niektórzy np. w Polsce mówią: "Eeee... cywilny wzięli, to tak jakby nie wzięli", inni zaraz pytają o kościelny, w każdym razie prawie nikt nie podchodzi do cywilnego na poważnie, traktując go jako przedślub, może nawet jako tzw. "życie w grzechu", "nie po bożemu".

Rosjanie podchodzą do tego inaczej. Ślub cywilny w niczym nie ustępuje cerkiewnemu, a zasada jest prosta - jeśli nie jesteśmy religijni, to cerkiewnego nie bierzemy. Ślub w cerkwi bierze się albo jako para mocno wierząca, albo pod naciskiem starszej części rodziny.

Więc jeśli cywilny traktuje się na równi z cerkiewnym, to również oprawa nie może być skromniejsza. Rosyjskie panny młode przeżywają zbliżający się dzień ślubu, szykując się na bóstwo, dając zarobić kosmetyczce, fryzjerom (nie chodzi o finalną fryzurę ślubną, to jest element oczywisty, ale o preludium do tej fryzury, czyli wszelkie zabiegi regenerujące, farbujące, tnące itd. dla włosów), mani/pedikiurzystkom etc., wybierają suknię ślubną, jak największą, najdłuższą, taką, która wszystkich zwali z nóg. Młoda para jest w stanie przeznaczyć całe swoje oszczędności (a także oszczędności rodziców, dziadków) na ten jeden jedyny dzień w życiu. Plus przystrojona limuzyna, sypanie kwiatów, jeśli zima, to obowiązkowo futro dla panny młodej. I to jedynie początek, bo po ZAGS-ie (rosyjski USC) przecież jest impreza, najlepiej huczna i z ogromną liczbą gości (klasyką jest np. zapraszanie całej firmy na swoje wesele), piętrowy tort, najlepsze jedzenie i alkohole. I tak, robienie wielkiej całonocnej imprezy z atrakcjami, kręcenie video, następnego dnia poprawiny to normalka w Rosji po cywilnym. Nikt się z tego nie śmieje i nie mówi, że po co, jak to tylko półślub...

Nawet jeśli przyjęcie jest skromne, to najbliżsi zadbają o to, by było niezapomniane. Uginający się pod ciężarem jedzenia i alkoholu stół (na alkohol zazwyczaj przeznacza się drugi stół, bo na jednym nie sposób wszystkiego pomieścić), wspaniała atmosfera, toasty, przemówienia i prezenty... zazwyczaj w rublach, bardzo hojne, bo są to tzw. pakiety na start (nowego życia, młodzi muszą się jakoś urządzić, a może riebionek w drodze albo w planach?).

Mówi się, że najważniejsza jest miłość, zgodność etc., że nie ważne, czy weźmie się ślub po cichu, bez stresu związanego z szykowaniem, czy wyprawi się fetę stulecia. No ale nikt przecież nie wie, jak potoczy się życie, a dlaczego mamy sobie odmawiać uczczenia tego dnia należycie, tak że nigdy go nie zapomnimy? Przecież, bądź co bądź, własny ślub nie odbywa się aż tak często... :-) A poczuć się chociażby nawet kilka razy w życiu księżniczką i gwiazdą żadnej kobiecie nie zaszkodzi ;-)

Dlatego rosyjskie podejście do tej sprawy bardzo mi się podoba, kolejna rzecz, za którą Rosję da się kochać ;-) Bo wcześniej nigdy do głowy by mi nie przyszło, że cywilny też może być wielkim, niezapomnianym dniem.

 Zdjęcie: własne

poniedziałek, 2 lutego 2015

О встречи Pоссиян с салатом "Гырос"...

Росийская гостеприимность и стиль организации праздников это одни из тех причин, по которым я люблю Россию. Во время моих визитов, а особенно во время разных праздников, на столе стояло множество разнообразных салатов, без которых стол с закусками попросту не бывает. И так я познакомилась с селёдкой под шубой, салатом Оливье, винегретом... и множеством других, без названий, но таких же вкусных и оригинальных, имеющих вдохновение, пришедшее со всего света.

И поэтому я решила представить на нашем российском, а точнее уже польско-российском столе что-нибудь от себя, что-нибудь, что мы любим и готовим в Польше. Салат Гырос. На самом деле, это не совсем польское блюдо, так как Гырос родом отнюдь не из Польши, но вариация его в виде салата, мне кажется, вполне польская и весьма удачная.

Я даже не ожидала, что мой салат Гырос так быстро "исчезнет" со стола, и на следующий день мне придётся "повторить", потому что не все успели его попробовать.

Салат Гырос
(количество ингридиентов берётся на глаз; салат состоит из слоёв; главное - это сделать каждый слой видимым, тогда салат будет выглядеть красиво и презентабельно, а вкусным он будет обязательно)

Ингридиенты:

1. Куриные грудки - 2-3 шт.
2. Яйца - 5 шт.
3. Корнишоны - штучек 10 среднего размера
4. Маленькая репка лука
5. Кукуруза - 1 банка
6. Салат рукола - 3-4 горсти
7. Майонез и кетчуп
8. Приправа "Гырос" или собственная смесь приправ: паприка, чили, молотый чёрный перец,
соль, майоран, орегано, розмарин, чеснок и что-нибудь ещё на Ваш вкус. Приправа должна быть солёной и острой.
9. Сыр (лучше всего Пармезан)

Способ приготовления:

Куриные грудки порезать на кубики, обжарить на оливковом масле с приправами, но не долго, чтобы не пересушить.Дать остыть. 
Яйца сварить вкрутую, мелко порезать. 
Корнишоны и лук тоже мелко порезать. 
Кукурузу отделить отжидкости. 
Сыр натереть на крупной тёрке.
Выкладывать по половине ингридиентов слоями в прозрачную глубокую салатницу, через каждые три слоя смазывать майонезом и кетчупом, и повторить с оставшимися половинами тоже самое, чтобы получилось два одинаковых набора слоёв. Кетчупом лучше не просто смазывать, а рисовать "решётку". Сверху готовый салат посыпать тёртым сыром. Чтобы было проще накладывать выкладывать наше блюдо на тарелки, между сыром и последним слоем салата тоже стоит сделать слой майонеза с кетчупом.
Салат хранить в холодильнике. Вкуснее всего есть на следующий день после приготовления.

Внимание! Не добавляйте в салат никаких дополнительных приправ, кроме тех, в которых Вы обжаривали курицу. Специи от курица, кетчуп и майонез дадут достаточно остроты, вкуса и аромата.

Перевод: Василий Витальевич

Z Moskwy do Polski przez Kaliningrad

Różne były moje i nasze wspólne drogi z Moskwy do Polski. Pierwsze szlaki przecieraliśmy przez Gdańsk, czyli Moskwa-Warszawa-Gdańsk (samolot...